O tempora, o mores czyli o przestępczości w dawnej Polsce
Chciałbyś wiedzieć jak wyglądała szlachecka gościnność, swawola wojska lub nie Mickiewiczowski, lecz autentyczny zajazd na dobra sąsiada w Rzeczypospolitej XVI-XVII wieku?A może rozwód? Oj! Strzeż się, bowiem to może być niebezpieczne…Wizyta sąsiedzka może się równie groźna… nie wierzysz?, Przeczytaj!
„Grzegorz Przyłuski przyjeżdża na obiad do sąsiadki swojej Zbijewskiej, gdzie już zastaje grono innych gości. Gdy zasiedli do stołu, nadchodzi syn gospodyni, Krzysztof i każe chłopcu swojemu przy matce i siostrach śpiewać bardzo swawolne piosneczki. Przyłuski, człek poważny, upomina go chędogo, aby tego zaprzestał, na co Krzysztof dobywa szabli i najpierw siecze na stole dzban z miodem i wszystkie szklanice, a potem rąbie Przyłuskiego. Służba przypada, rozpoczyna się walka na gołe łby i bankiet kończy się krwawo.”
Sposoby karania szlacheckich sprawców są ciekawsze? Oto kara wieży…rok i sześć tygodni za zabójstwo…
O tym i o wielu innych spawkach braci szlacheckiej, która często wyrok sądu miała za zwykły skrawek pergaminu, a woźnego ze złą wiadomością potrafiła siec szablą opowiadał absolwent Szesnastki , pan Wacław Rosa, obecnie doktorant zajmujący się historią prawa w dawnej Polsce.
Dla tych co nie uczestniczyli w zajęciach 6 czerwca jeszcze jedna mała próbka.
„W społeczeństwie niewątpliwie na wskroś rycerskiem, jak polskie, w tym świecie szlacheckim, gdzie tak co chwila wołano: Bij się ze mną!… że jeden z tych zabijaków dobywa szabli przed figurą Chrystusa pod kościołem franciszkańskim we Lwowie i woła: »Jeśliś Bóg, bij się ze mną!” No cóż, miała fantazję szlachecka brać…
Naśladownictwa nie zalecamy- inne już czasy, inne obyczaje.